Generał Ryszard Kukliński był najważniejszym i najskuteczniejszym źródłem informacji dla Stanów Zjednoczonych w całym okresie zimnej wojny – przekonuje Filip Frąckowiak, dyrektor Muzeum Zimnej Wojny im. Generała Ryszarda Kuklińskiego.
_
Fundacja Jack Strong: Od lat propaguje Pan pamięć o Ryszardzie Kuklińskim – jaka jest geneza Pana zainteresowania generałem i jego działalnością?
Filip Frąckowiak: Początki moich zainteresowań życiem i misją generała to pierwsza połowa lat ’90. To mój Ojciec, Józef Szaniawski wdrażał mnie w dokonania Ryszarda Kuklińskiego oraz meandry skomplikowanej sytuacji, w której znalazł się po 1989 roku. Tata był wtedy jego pełnomocnikiem i reprezentantem w Polsce. Dlatego zawsze byłem blisko sprawy Kuklińskiego, miałem dostęp do dokumentów i osób, które się nią zajmowały. Dużo dowiedziałem się też od samego Ryszarda Kuklińskiego podczas pobytu w domu Państwa Kuklińskich. Byłem wtedy pochłonięty studiami na wydziale stosunków międzynarodowych a wspólne rozmowy ogromnie wpłynęły na postrzeganie przeze mnie roli Rosji w światowej polityce. Kukliński był pogodnym, choć skromnym człowiekiem, a przy tym bardzo pracowitym i inteligentnym. To nie tylko moja opinia – tak pisano o nim również w dokumentach.
Fundacja Jack Strong: Wokół postaci generała Kuklińskiego wciąż rozbrzmiewają żarliwe dyskusje – patriota czy zdrajca, legendarny szpieg czy człowiek, który próbowała zrobić wszystko, by ratować swój kraj. A według Pana kim był Ryszard Kukliński?
Filip Frąckowiak: Generał Ryszard Kukliński był najważniejszym i najskuteczniejszym źródłem informacji dla Stanów Zjednoczonych w całym okresie zimnej wojny. Co ciekawe, to on zwerbował Amerykanów do swoich działań. A co najważniejsze, jego tajna misja zakończyła się pełnym sukcesem. Zrealizował dokładnie to, o czym pisał do Amerykanów w swej deklaracji intencji z 1972: „(…) Czy Waszym zdaniem jest szansa nawiązania współpracy między Wojskiem Polskim, a siłami amerykańskimi stacjonującymi w Europie po to, by zapobiec wojnie (…) To oznaczałoby nie branie udziału wojsk polskich w ofensywie sowieckiej przeciwko NATO i wycofanie się Polski z Układu Warszawskiego.” Kukliński precyzyjnie przedstawił swoje cele i z perspektywy czasu widać, że zostały one zrealizowane w pełni. Postawa Kuklińskiego to wręcz modelowa definicja patriotyzmu. Złamał przysięgę na wierność radzieckiemu okupantowi, do której zmuszano polskich żołnierzy. Zrobił dokładnie to samo, co zrobili Piotr Wysocki i Romuald Traugutt. Oni także byli oficerami carskimi i tę przysięgę rzucili w twarz Rosjanom i Polakom, którzy gotowi byli im służyć milcząco godzić się na okupację.
Fundacja Jack Strong: Naprawdę strach myśleć, co by było gdyby…
Filip Frąckowiak: To prawda. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby nie działania Kuklińskiego, Związek Radziecki zrealizowałby swoje agresywne plany wobec NATO i Europy Zachodniej, a przy takiej dysproporcji jaka istniała pomiędzy wojskami Układu Warszawskiego a NATO, nikt nie byłby w stanie powstrzymać uderzenia jądrowego, które bez wątpienia planowali Sowieci. To miało być zaskoczenie i pokaz siły. A później przemarsz półmilionowej armii Ludowego Wojska Polskiego do Calais we Francji przez Danię, Holandię i Belgię, który miał zostać dopełniony drugim rzutem strategicznym w postaci dwumilionowej armii radzieckiej. Tego by nikt nie powstrzymał.
Fundacja Jack Strong: Trzeba przyznać, że Kukliński zdecydował się na bardzo ryzykowny ruch podejmując współpracę z USA – dlaczego?
Filip Frąckowiak: Ponieważ znał tajne plany sowieckie i wiedział, że nawet ich częściowa realizacja będzie dla Polski katastrofą. Moim zdaniem, od początku wiedział jakie będą pewne i potencjalne konsekwencje jego misji. Wiedział, że jeśli zostanie zdekonspirowany, to w „najlepszym” wypadku zostanie rozstrzelany.
Fundacja Jack Strong: Kukliński musiał być znakomitym analitykiem.
Filip Frąckowiak: Był nim. I doskonale wiedział, że bez względu na to, kto w latach 80. wojnę by rozpoczął ani bez względu na to, kto by ją wygrał, to Polska byłaby jej największą ofiarą. Chciał temu zapobiec. Postawił sobie za cel powstrzymanie widma atomowej zagłady.
Fundacja Jack Strong: Jakie emocje towarzyszyły generałowi podczas wizyty w Polsce w 1998 roku?
Filip Frąckowiak: To były wielkie wzruszenia. Czekał na możliwość powrotu do Polski od 1989 roku. Porozumienie pomiędzy oddającymi władzę członkami PZPR a nową nomenklaturą zakładało także brak możliwości uniewinnienia i rehabilitacji Kuklińskiego. Sądzę, że trudniejsze były dla niego lata po 1989 roku, kiedy kolejne rządy w demokratycznej Polsce aż do 1997 roku, nie chciały unieważnić haniebnego wyroku z 1984 roku. Sam Kukliński nie planował wówczas, aby ta wizyta miała przebieg triumfalnego przejazdu po całej Polsce. To nie było tylko zwycięstwo Ryszarda Kuklińskiego. To był wielki krok ku ostatecznemu odrzuceniu wpływów rosyjskich, sentymentów do komunizmu i niepewności przed NATO. Scenariusz tej wizyty, w konsultacji z Kuklińskim, układał Józef Szaniawski. Pełnomocnik Kuklińskiego, skazany w PRL na 10 lat za współpracę z Radiem Wolna Europa i oskarżony o szpiegostwo na rzecz USA. Prywatnie, mój ojciec. Przez lata walczył w Polsce o uniewinnienie Kuklińskiego.
Fundacja Jack Strong: Ma Pan może jakieś wyjątkowo cenne wspomnienie związane z Kuklińskim i może się Pan nim podzielić?
Filip Frąckowiak: Szczególnie zapamiętałem, z pierwszego okresu znajomości z generałem Kuklińskim, jego pierwszy wieczór w Warszawie. Zapytał wtedy, czy mógłby zobaczyć Warszawę nocą. Ponieważ przez cały czas towarzyszyli mu oficerowie Biura Ochrony Rządu, zapadła decyzja, że przejazd odbędzie się vanem BORu. Byłem wtedy w tym samochodzie, jadącym z otwartymi drzwiami przesuwnymi. Generał Kukliński patrzył wzruszony na Warszawę paląc papierosa za papierosem.
Fundacja Jack Strong: To podczas wspomnianej wizyty w Polsce generałowi został przekazany jego odnowiony jacht, czy tak?
Filip Frąckowiak: Tak, to prawda. Jacht „Strażnik Poranka” należał do Ryszarda Kuklińskiego w późnych latach ’80. Został zarekwirowany wraz z resztą majątku, po ucieczce Kuklińskiego w 1981 r. Wówczas, w 1998 roku, Kukliński zdecydował się przekazać ten jacht katolickiej szkole pod żaglami. To wspaniale, że będzie wyremontowany już po raz drugi. Kukliński pokochał żeglarstwo już w młodości. Ta pasja rozwinęła się w nim w okresie służby w Kołobrzegu. Tam „zmontował” swój pierwszy jacht. Była to, leżąca od czasów wojny w tamtejszym porcie, poniemiecka krypa. Kukliński wyciągnął ją z wody i przez lata naprawiał. Z czasem został komandorem warszawskiego oddziału jacht klubu marynarki wojennej „Atol”. To właśnie żeglarską pasję wykorzystał, by rozpocząć swoją współpracę z Amerykanami. Zorganizował rejs szpiegowski oficerów Sztabu Generalnego do Holandii na jachcie marynarki wojennej „Legia”. Takich rejsów zorganizował trzy w latach 1972 – 1975. Dziś można pływać na pokładzie „Legii” w rejsach edukacyjnych.
Fundacja Jack Strong: Z pańskiego punktu widzenia, czy testament, z jakim pozostawił nas Kukliński, jest w dalszym ciągu wypełniany i dlaczego?
Filip Frąckowiak: Do niedawna, powtarzałem, że na szczęście dziś młodzi ludzie nie muszą podejmować tak tragicznych wyborów jak Ryszard Kukliński, żołnierze Szarych Szeregów czy Żołnierze Wyklęci. Lecz dziś stoimy przed dawnym zagrożeniem, które rzuca nam wyzwanie. To nie ma znaczenia, czy jest to Rosja carska, komunistyczna czy Władymira Putina. Musimy zabezpieczyć nasze granice tak, żeby nawet przez myśl Rosji nie przeszło aby znów nas zaatakować. Robimy to razem z Amerykanami, za zgodą demokratycznie wybranego rządu i innych środowisk politycznych wybranych do parlamentu. To jest wypełnienie testamentu Ryszarda Kuklińskiego.
Fundacja Jack Strong: Wiem, że w wirtualnym Muzeum Zimnej Wojny im. Generała Ryszarda Kuklińskiego na stronie www.generalkuklinski.com można znaleźć sporo ciekawych materiałów, ale może są jeszcze inne polecane przez Pana źródła informacji o generale?
Filip Frąckowiak: Bardzo polecam książki założyciela muzeum, prof. Józefa Szaniawskiego. Głównie „Generał Kukliński – Polska Samotna Misja”. To najszersze kompendium wiedzy o Kuklińskim. Polecam również znakomitą książkę „Atomowy Szpieg” prof. Sławomira Cenckiewicza oraz świetny film „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego. Wspieraliśmy całym zespołem, jako Izba Pamięci Ryszarda Kuklińskiego, powstawanie obu tych pozycji.